Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
Siedziałem z Blaisem i Teodorem w ogródku jakieś mugolskiej kawiarni. Rozmawialiśmy. Teo od dwóch lat spotyka się z Pansy Parkinson, a Blaise ma narzeczoną Parvati Patil. Tylko ja, wielki arystokratyczny dupek, tak jak ONA mówiła, Draco Malfoy, wieczny kawaler od sześciu lat. Zostawiła mnie z dnia na dzień. Odeszła zostawiając list "Nie szukaj mnie" i tyle. Nic więcej. Tego dnia, kiedy spakowała się, wróciłem później niż zwykle. A dlaczego? Wybierałem pierścionek. Tak, tego dnia zamierzałem jej się oświadczyć, po roku związku. Zaczęliśmy chodzić ze sobą w siódmej klasie. Ukrywaliśmy to ze względu bezpieczeństwa... Ślizgon i Gryfonka, Śmierciożerca, niby szpieg Dumbledore'a, i członkini Zakonu Feniksa, przyjaciółka Wybrańca, Arystokrata czystej krwi i Szl... Mugolaczka. Jakby o tym dowiedziałby się Voldemort, zabiłby ją, a jak nie on to mój kochany ojczulek. A gdyby dowiedzieliby się ludzie ze szkoły, odrzuciliby ją. W szkole o nas wiedzieli tylko Drops, McGonagal, Diabeł, Teo i Ruda, jej przyjaciółka. Dopiero po II Wojnie o Hogwart ujawnilibyśmy się. Dwa tygodnie później już jej nie widziałem.
- Draco, rozmarzyłeś się? - usłyszałem głos Zabiniego
- Spadaj - burknąłem.
Nagle koło nas przebiegła dwójka dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Za nimi szło jakieś starsze małżeństwo.
- Babciu, kiedy będzie mama? - spytał chłopiec.
- Za godzinę.
- A możemy trochę poczarować? - spytała dziewczynka - Jedno zaklęcie? Dziadku?
- Nie. Mama mówiła, że nie możecie czarować wśród mugoli. A jakbyś nie zauważyła jesteśmy w zwykłej części Londynu. - pouczył wnuczkę dziadek.
- Ale...
- Narcy, daj spokój. - powiedział chłopiec
- Cicho bądź Alex.
- Sama bądź cicho. Jestem od ciebie straszy...
- ...o dziesięć minut. Babciu daj mi moją różdżkę.
- Nie Narcy. Jesteś zbyt mała by czarować bez dorosłego czarodzieja.
- Ale Alexander zna dużo zaklęć. To kujon.
- Ej.
- Koniec. - uciął rodzeństwu starszy pan. - Zakaz czarów. Tak powiedziała mama.
Dzieci niezadowolone poszły na plac zabaw, a małżeństwo usiadło na ławce nieopodal.
- Draco, te dzieciaki mi kogoś przypominają. - wyrącił Nott.
Dziewczynka - blondynka z kręconymi włosami i czekoladowymi oczami. Chłopiec - oczy błękitnoszare, włosy brązowe i proste. Kujon, jak powiedziała dziewczynka. Rozrabiara, sądząc po jej zachowaniu. Dziadkowie chyba mugole. Bliźniaki na oko pięć lat, a sześć lat temu ONA odeszła... To niemożliwe.
Nagle zza rogu wyszła pewna brązowowłosa kobieta.
- Mama! - krzyknęły dzieci.
- O cześć Hermionko - rzekł mężczyzna, po czym wszyscy udali się na pobliski parking, skąd odjechali czarnym BMW.
***~~*~***
- Osz, kur*a. - powiedział Draco.
To była Hermiona. Jego Hermiona. A dzieci... hm jakby ich mieszanka, czyli on jest ich ojcem. Ale dlaczego mu nic nie powiedziała? Dlaczego odeszła?
- Draco, ty to widziałeś? Ich? Ją?- zaczął delikatnie Zabini - Hermiona...
- Idziemy do Potterów - rozkazał blond włosy. Chwycił przyjaciół i teleportował na Grimmauld Place 12.
- Draco, ty to widziałeś? Ich? Ją?- zaczął delikatnie Zabini - Hermiona...
- Idziemy do Potterów - rozkazał blond włosy. Chwycił przyjaciół i teleportował na Grimmauld Place 12.
***~~*~***
Zapukał do drzwi. Po chwili otworzył im Stworek.
- Dzień dobry. Do kogo panowie?
- Do Potterów - sarknął i nie czekając na zaproszenie wtargnął do mieszkania.
- Co ty tu robisz Malfoy? - zaczęła pani Potter
- Nie udawaj. Dlaczego Miona odeszła?
- Nie wiem.
- Gin, nie kłam. To w takim razie gdzie ona jest? - spytał. Przyjaciele nigdy go jeszcze go tak rozzłoszczonego nie widzieli. Rudowłosa nic nie odpowiedziała. Po chwili obok niej deportował się jej mąż.
- Czego chcesz Malfoy?
- Pytam się, co jest z Hermioną. Właśnie siedzimy sobie w parku, a tu nagle dwójka dzieci z starszym małżeństwem. Na oko pięć lat, a po chwili pojawia się pewna brązowowłosa, a dzieci mówią do niej mamo.
Potterowie nic nie odpowiedzieli. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Ok. O wszystkim dowiedzieliśmy się trzy lata temu. Wcześniej tylko pisaliśmy - w końcu zaczął Harry.
- Nie chciała byś dowiedział się o dzieciach. Po tym jak zniknęła, powiedziała rodzicom, że jest w ciąży. Oni jej pomogli wyjechać do Stanów. Teraz mieszka w Nowym Jorku..
- Ale dlaczego nic mi nie powiedziała?
- Nie wiem. Nam zabroniła komukolwiek mówić, a szczególnie tobie.W ciągu tych lat w Londynie bywała góra dwa razy do roku.
- A gdzie teraz jest? - spytał Malfoy
- Pewnie u rodziców... - wypalił Bliznowaty, po czym usłyszał tylko trzask aportacji. W przedpokoju Grimmauld Place 12 stali Potterowie, Zabini i Nott.
***~~*~***
Stanął przed drzwiami domu państwa Grangerów. Zapukał. Drzwi otworzyła mu ona.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Dlaczego zniknęłaś? Szukałem Cię - wybuchnął.
- Wejdź. - powiedziała cicho. Wiedziała, że nie może dłużej tego ukrywać. Zaprowadziła go do salonu, gdzie siedzieli jej rodzice z wnukami.
- Mamo, tato zabierzcie dzieciaki do ogrodu.
Grangerowie wymienili spojrzenia i zabrali wnuki bez słowa.
- Usiądźmy - rzekła wskazując kanapę, na której chwilę wcześniej siedzieli jej rodzice. Nie czekając na reakcję mężczyzny zajęła miejsce. - Może zacznę od początku.
- Ja myślę. - odpowiedział siadając obok brązowowłosej.
- Parę dni przed tym jak uciekłam w naszym mieszkaniu pojawił się twój ojciec. Kazał mi ciebie zostawić, bo w jego rodzinie nigdy nie było i nie będzie szlam. Nie zgodziłam się. Wtedy próbował mnie przekupić.
- Co?
- Nie przerywaj mi. Gdy powiedziałam, że cię kocham i nigdy cię nie zostawię, rzucił na mnie zaklęcie Blocklow*.
- Co to za zaklęcie?
- Powoduje ono to, że nie mogę się z tobą przebywać, przytulać, całować, kochać. Inaczej będziemy odczuwać ból. Nie mogłam dopuścić, byś przeze mnie cierpiał. Spakowałam się i teleportowałam do rodziców. Następnego dnia dostałam mdłości. Mama zaciągnęła mnie do lekarza. Drugi miesiąc... Nie mogłam ci powiedzieć... nikomu. Rodzice mi pomogli. Wyjechałam do Glasgow do koleżanki. Tam urodziłam Narcy, Alexa i Sam. Potem wyjechałam do Stanów do ciotki na Florydę. Rok później wyjechałam do Nowego Jorku. Rzadko tu przyjeżdżałam. Częściej rodzice bywali u mnie. Udało mi się ukończyć studia aktorskie. Zaczęłam grać w filmach... małe epizodyczne role w wielkich produkcjach... - zakończyła. Płakała. Mężczyzna odruchowo ją przytulił, jednak nie czuł bólu... ciepło.
- Ojciec nie żyje od roku... - szepnął jej do ucha.
- Czyli zaklęcie już nie działa - skończyła ciszej. - Chcesz poznać swoje dzieci?
W odpowiedzi mężczyzna się uśmiechnął.
- Chwila?Sam?
- Samantha. Jest najmłodsza. Śpi na górze. - wyjaśniła. - Dzieciaki!
Po chwili w salonie pojawiły się pięciolatki
- Mamo, ten pan to nasz tata? - wypaliła blondynka.
- Tak. - odpowiedziała kobieta.
- My go dziś widzieliśmy w parku.
- No tak. Byłem tam z kolegami.
- Jestem Narcyza Hermiona Malfoy.
- A ja Alexander Draco Malfoy.
- A ja Samantha Jean Maloy - dodała mała blondwłosa dziewczynka z brązowymi pasemkami o ciemnoniebieskich oczach.
***~~*~***
Sześć lat później
- Szybciej, spóźnimy się na pociąg! - z samochodu dobiegał głos blondwłosego mężczyzny.
- Już, chwila. - krzyknął jedenastolatek.
Ojciec upewniwszy się, że nikt nie widzi, przelewitował kufry dzieci do bagażnika samochodu. Minutę później chłopiec i dwie dziewczynki wybiegały z domu. Po kwadransie wszyscy byli już na peronie 9 i 3/4.
- Alex, opiekuj się siostrami - powiedział starszy blondyn.
- Ale tato. On jest w naszym wieku. - wtrąciła Sam.
- Jeju, żadnych głupot, przypałów, szlabanów. Jak nie traficie do Slytherinu, to was wydziedzicze.
- Draco! Jak możesz?! - oburzyła się jego żona.
- No co?
- Nie strasz ich. Obojętnie do jakiego domu traficie, macie być grzeczni i się uczyć.
***~~*~***
Tydzień później
Kochani Rodzice!
Hogwart jest super. Narcy trafiła do Slytherinu, a Alex do Gryffindoru. Tiara Przydziału powiedziała, że Narcyza jest jak tata, a Alexander jak mama. Mi powiedziała, że jestem waszą mieszanką i nie nadaję się do żadnego z tych dwóch domów. Jestem w Ravenclawie. Mam dormitorium z Alicią Longbottom, córką cioci Luny i wujka Nevilla. Z Nari jest Paula Parkinson, sistra cioci Pansy, a z Alexem Teddy Lupin, chrześniak wujka Harry'go oraz James Potter. Alex lubi quiditcha, Narcyza eliksiry, a ja transmutacje. Oni też się chcieli podpisać, więc...
Samantha
Narcyza
Alexander
- O Boże! - krzyknął Draco. - Muszę się napić.
- O nie kochanie!
- Tylko jedno trafiło do Ślizgonów. A Alex do tych Gryfonów...
- Ej ja byłam w Gryffindorze. - kobieta zrobiła obrażoną minę.
- Mionka, przepraszam. - powiedział blondyn, całując żonę. - A Sam do Ravenclawu.
- Nie ważne w jakim domu będą,...
- ... ważne jacy będą. - dokończył za żonę mężczyzna.
- Wiesz, że cię kocham? - spytała kobieta.
- Yhm.
- Czy ty mnie słuchasz?
- Tak. Kochanie, spokojnie. W twoim stanie nie wolno się denerwować. - powiedział mężczyzna, kładąc rękę na jeszcze płaskim brzuchu żony.
THE END
-